Working poor i prekariat – problem współczesnego rynku pracy. Jak temu zaradzić?
Dwudziesty pierwszy wiek to czas, w którym – dzięki globalizacji oraz liberalizacji handlu zagranicznego – gospodarka w poszczególnych krajach dynamicznie się rozwija. Jeśli spojrzymy na indeksy dotyczące poziomu zamożności (do takich należą np. PKB per capita oraz współczynnik HDI), uznamy, że różne grupy społeczne systematycznie się bogacą.
Tymczasem, w cieniu współczesnej gospodarki wyrasta problem społeczno-ekonomiczny, jakim są grupy określane jako prekariat oraz ubodzy pracujący (ang. working poor).
Ubodzy pracujący i prekariat – co to jest?
W literaturze z zakresu nauk ekonomicznych oraz socjologii można znaleźć wiele definicji określających, czym są working poor oraz prekariat. Zwraca się w nich uwagę na różne aspekty tych zjawisk, ale – co do zasady – istota tych pojęć jest do siebie zbliżona.
Kim są ubodzy pracujący?
Ubodzy pracujący definiowani są jako gospodarstwa domowe, w których dochody plasują się poniżej granicy ubóstwa. Co ważne, nie jest to „margines społeczny”, osoby niezdolne do pracy z powodu swojej niepełnosprawności czy długotrwale bezrobotne np. z powodu bezrobocia strukturalnego.
Według różnych szacunków ubodzy pracujący stanowili w 2012 r. 4,8% ogółu ludności krajów OECD. W Polsce przedstawiciele tej grupy stanowili w 2013 r. 3,3% ludności, a zatem nasz kraj wyróżniał się w tamtym okresie na korzyść. Ubodzy pracujący żyją w biedzie, pomimo iż wykonują pracę zarobkową.
Working poor to pojęcie, które powstało w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia na terenie Stanów Zjednoczonych, ale dość szybko przeniesiono ten termin także na grunt europejski. W Polsce miało to miejsce dopiero na przełomie XX i XXI wieku z powodu zawirowań gospodarczych. Ponieważ do 1989 roku panował w naszym kraju system gospodarki centralnie planowanej, nie mieliśmy wówczas do czynienia ze zróżnicowaniem dochodów tak dużych jak w gospodarkach zachodnich.
Szczegółowe wskazanie, kto zalicza się do grupy working poor, może być problematyczne. Taki stan rzeczy wynika m.in. stąd, iż poziom dochodów i kosztów życia różni się nie tylko między poszczególnymi krajami, ale także regionami wchodzącymi w skład konkretnego państwa.
Przykładowo, na wyższe pensje – ale także koszty codziennego życia – można liczyć w Warszawie i innych aglomeracjach miejskich. Z kolei niewielkie miejscowości na południu i wschodzie Polski to tanie miejsca do życia, ale jednocześnie tereny, w których trudniej jest o dobrą pracę. Tym samym, stosowanie jednego uniwersalnego wskaźnika dla całej Polski byłoby niemożliwe.
W związku z tym często stosuje się podejście, zgodnie z którym za working poor jest uznawana osoba, która osiąga miesięczne dochody na poziomie niższym niż 2/3 (czasem przyjmuje się proporcję 3/5) dochodów osiąganych w danym regionie (mieście, województwie, powiecie).
Kim są prekariusze?
Prekariat to kolejne ważne pojęcie, któremu poświęca się coraz więcej uwagi w opracowaniach naukowych, publicystyce oraz debacie publicznej. Terminu tego używa się w celu opisania nowej klasy społecznej, która charakteryzuje się niepewnością, jeśli chodzi o:
- zatrudnienie,
- dochody,
- mieszkanie,
- inne podstawowe potrzeby.
Głównymi powodami przynależności do prekariatu są: niski poziom wykształcenia lub kwalifikacji, bezrobocie oraz zatrudnienie w sektorach o niewielkiej pewności zatrudnienia, takich jak hotelarstwo i handel detaliczny.
Prekariat to dość młoda grupa społeczna; różni się ona od tradycyjnej klasy robotniczej tym, że jej członkowie nie mają dostępu do stabilnej, pełnoetatowej pracy z prawem do ubezpieczeń, tak jak miało to miejsce np. w przypadku ich rodziców i dziadków.
Zamiast tego prekariusze nierzadko próbują łączyć kilka prac w niepełnym wymiarze godzin. Takie rozwiązanie – które z założenia powinno mieć charakter tymczasowy – może utrzymywać się nawet przez długie lata, co niewątpliwie bardzo utrudnia planowanie przyszłości lub oszczędzanie na emeryturę i duże wydatki (np. kupno mieszkania).
Zadaniem osób zajmujących się naukowo zagadnieniem prekariatu istnieją trzy główne grupy, które tworzą tę grupę społeczną:
- bezrobotne lub zatrudnione w niepełnym wymiarze godzin,
- zatrudnione, ale na niepewnych i nisko płatnych stanowiskach,
- pracujące na własny rachunek lub pracujące w szarej strefie.
Oto przykładowe miejsca pracy, w których zatrudnione osoby mogą zostać określone jako prekariat: kelnerze, pomoc kuchenna, asystenci biurowi, kasjerzy-sprzedawcy, pracownicy call centre. Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że warunki pracy w poszczególnych miejscach mogą znacząco się różnić i niektórzy przedstawiciele tych profesji nie zostaliby uznani za prekariuszy.
Working poor oraz prekariat – jak można walczyć z tym problemem?
Istnieje kilka sposobów na to, by skutecznie ograniczać skalę omawianych zjawisk. Przedstawiamy je poniżej:
- programy rozwoju kwalifikacji zawodowej,
- przepisy dotyczące płacy minimalnej,
- praca i rozwój we własnym zakresie.
Programy rozwoju kwalifikacji zawodowej
Jednym ze skutecznych sposobów na ograniczenie skali zjawiska working poor oraz prekariatu jest system dofinansowań do szkoleń zawodowych. Programy te prowadzi się zarówno na szczeblu krajowym (w Polsce zajmują się tym miejskie i powiatowe urzędy pracy), jak i w ramach polityki realizowanej przez Unię Europejską. Dzięki temu można zdobyć kwalifikacje, które umożliwią pracę na stabilnym oraz lepiej płatnym stanowisku.
Przepisy dotyczące płacy minimalnej
Kolejnym sposobem na walkę z opisywanym problemem jest ustawowe podnoszenie płacy minimalnej. Działania w tym zakresie można zaobserwować między innymi w Polsce – przyjrzyjmy się danym za lata 2015-2023:
Rok | Minimalne wynagrodzenie ustawowe brutto – płaca minimalna |
2015 | 1 750 zł |
2016 | 1 850 zł |
2017 | 2 000 zł |
2018 | 2 100 zł |
2019 | 2 250 zł |
2020 | 2 600 zł |
2021 | 2 800 zł |
2022 | 3 010 zł |
2023 (od 1 stycznia 2023 roku) | 3 490 zł |
2023 (od 1 lipca 2023 roku) | 3 600 zł |
Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego (https://stat.gov.pl, dostęp styczeń 2023).
Podnoszenie płacy minimalnej ma za zadanie ograniczyć dysproporcje w dochodach osiąganych przez różne grupy społeczne. Z drugiej jednak strony trzeba mieć na uwadze, że odgórne decyzje – jeśli nie mają żadnego pokrycia w przesłankach ekonomicznych – mogą przełożyć się na wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej, a tym samym – wzrost cen towarów i usług.
Praca i rozwój we własnym zakresie
Dofinansowania rządowe oraz ustawowe podnoszenie płacy minimalnej to ważne elementy walki z prekariatem i zjawiskiem working poor. Z drugiej jednak strony podstawą w takiej sytuacji powinno być inwestowanie w samorozwój. Sytuację pod tym względem dodatkowo poprawia fakt, że można korzystać jak np. z kursów online, studiów internetowych itp. – trzeba jednak pamiętać, że to do nas należy inicjatywa.
Working poor i prekariat – problem współczesnego rynku pracy. Podsumowanie
Ubodzy pracujący i prekariusze to dwie liczne i znaczące grupy ludzi, którzy z trudem wiążą koniec z końcem. W pewnym uproszczeniu biedni pracujący to osoby, które wprawdzie mają zatrudnienie (czasem jest to stałe miejsce pracy, ale zazwyczaj mówi się o krótkoterminowym zatrudnieniu), ale zarabiają poniżej granicy ubóstwa. Z kolei przez prekariuszy rozumie się osoby, które nie mają stałego zatrudnienia i często pracują w gospodarce określanej jako gig economy (freelancing economy), czyli uzyskują dochody w ramach tymczasowych kontraktów.
Tak czy inaczej, obydwie te grupy stoją w obliczu ogromnej niepewności ekonomicznej i są zagrożone ubóstwem.
Working poor oraz prekariat to bez wątpienia narastający problem w wielu krajach na całym świecie – Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem. Z drugiej jednak strony przy dzięki odpowiedniej polityce państwa oraz UE możemy ograniczyć skalę tego zjawiska.
Warto jednak pamiętać o tym, by – zgodnie ze znanym przysłowiem – dać przedstawicielom tych grup społecznych nie rybę, a wędkę. Przede wszystkim to ubodzy krewni oraz prekariusze powinni wykazać się inicjatywą, by móc poprawić w ten sposób swoją sytuację na rynku pracy.
Autor: Emil Zelma
Pierwszy raz słyszę o czymś takim
Najgorzej mają Ci co jeszcze mają kredyty